sobota, 13 lutego 2016

Czy to ma szansę się udać?

W tym roku miały być postanowienia noworoczne. Takie co to dotrwają do grudnia. I przekonanie, że tym razem się uda. Po Nowym Roku śladu już nie ma, bo nowy to on już nie jest, a postanowień nawet nie zdążyłam postanowić. 
Tak szybko ten czas ucieka. 
Szybko też trafiła się druga okazja do postanowień. Tym razem Wielki Post. I tym razem zdążyłam. Postanowiłam nie jeść słodyczy. Tak standardowo. I to już dwa dni jak chodzę i odmawiam to tu to tam poczęstowania się ciastem, czy ciastkiem, czy cukierkiem chociażby. Twardo odmawiam, ale o postanowieniu nie wspominam. Nikomu ani słowa, bo po co. Nawet mąż mój kupił 4 paczki ciastek wczoraj, jak nigdy. I leżą tak te paczki w szafce w kuchni. I kuszą. 
W postanowieniach to ja dobra nigdy nie byłam, a większość z nich zaczynała się od jutra. Post jednak ma to do siebie, że albo od teraz, albo wcale. Bo kto widział od środka brać się za coś. W dodatku jest krótki, bo zaledwie 40 dni. To pestka w porównaniu z tymi 365, czy nawet 366 jak w tym roku. 
Tak więc postanawiam!
 tylko czy to ma szansę się udać?

środa, 10 lutego 2016

Nie ma mowy o anonimowości.

Anonimowość?
Jaka anonimowość?
Nie wiem jak by się człowiek nie starał. Ilu śladów by za sobą nie zatarł. Trop w sieci zawsze pozostanie. Anonimowym już być się nie da, bo jest to niewykonalne. Nawet w internecie.
Chciałam założyć bloga. Takiego zwykłego, prostego bloga o wszystkim i o niczym. Długo chodziłam z zamiarem, długo się zastanawiałam, długo miałam obawy, jakoś nie byłam do końca gotowa, ale co tam. W końcu miał być anonimowy.
I był... niecały miesiąc!
Coś w telefonie sprawdzić chciałam, gdzieś weszłam i coś tam niechcąca kliknęłam, i wysłałam zawiadomienie znajomym na fb. Wszystkim. I zaraz statystyki mi podskoczyły. O zgrozo! Taka moc mediów społecznościowych. A ja chciałam tak po cichu, po swojemu, coś tam sobie popisać. Pogryzmolić właściwie, bo nawet nie jestem pewna czy umiem poprawnie i interesująco pisać.
Anonimowo próbuję jeszcze raz.